piątek, 29 lipca 2011

Torba z haftowanym konikiem morskim


W szyciu moich toreb najbardziej podoba mi się dobieranie odpowiednich kolorów i faktur tkanin. Tym razem nowa właścicielka zażyczyła sobie morskich barw z dodatkiem srebra - skrawki turkusowej, lśniącej satyny i srebrna mulina, sztywna jak posrebrzany drucik, wydały mi się do tego najlepsze.
Motyw miał nawiązywać do znaku zodiaku - Wodnika; padło na konika morskiego. Torba czeka już na odbiór, a ja zabieram się za nową, też ze zwierzęciem. Szczegóły wkrótce.

wtorek, 26 lipca 2011

Oddałam nerkę

Zostałam poproszona o zrobienie torebki na pasku zwanej nerką. Miała być przydatna podczas jazdy na rowerze i wystarczyło, by mieściła tylko "klucze, telefon i chusteczki". Te trzy słowa powtarzałam jak mantrę, główkując jak by tu ten wynalazek skroić i uszyć. Efekt nie zadawala mnie w stu procentach, ale myślę, że jak na pierwsze podejście do tego dość zaskakującego mnie tematu "nerki" wyszło całkiem nieźle.

Torebka ma wysokość ok. 13 cm i pomieści nieco więcej niż wymagane minimum. Nowa właścicielka podobnie jak ja nie przepada za stricte sportowym stylem, dlatego starałam się stworzyć fason nie kojarzący się z nastolatkami słuchającymi hip-hopu czy panami pobierającymi opłaty parkingowe. W środku - podszewka błękitna jak niebo nad głowami wesołych cyklistów.

niedziela, 24 lipca 2011

Ciasto kokosowe z malinami i borówkami

Na specjalne życzenie rozsmakowanego w pieczonym niedawno pysznym cieście z owocami sezonowymi łasucha podaję swój przepis. Zaczerpnęłam pomysł stąd, jednak został nieco przerobiony zgodnie z moimi upodobaniami. Szczerze mówiąc nie dziwię się zachwytowi, właściwie w pełni go podzielam. Ciasto jest pyszne - delikatne, kokosowe, wilgotne a najlepsze z dodatkiem malin.


Przepis na blaszkę wielkości 40 na 25 cm.

200 g miękkiego masła
szklanka cukruLink4 jajka
2 szklanki mąki
1 szklanka maślanki
2 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 i 1/4 szklanki wiórków kokosowych
ok. 650 g owoców (jagód, borówek amerykańskich, malin - najlepiej wszystkiego po trochu)
odrobina soku z cytryny

Wymieszać suche składniki.
Masło i cukier utrzeć mikserem, tak, aby utworzyła się puszysta masa o zwiększonej objętości. Dodawać po jednym jajku, miksując dokładnie. Dodawać maślankę na przemian z suchymi składnikami, mieszając mikserem do połączenia składników, na koniec dodać sok z cytryny.
Ciasto rozsmarować w formie wyłożonej papierem do wypieków, na wierzch wysypać owoce. Piec w temp. 175 stopni ok. 40 minut.

czwartek, 21 lipca 2011

Błękitna nutka, czyli etui na MP3

Ten drobiazg zajął mi spora część wieczoru i doprawdy nie wiem czemu, ale prułam go trzy razy. Czasem tak bywa. Etui ma pasujący do swej drobnej zawartości format ok 7x10 cm i składa się z trzech warstw bawełny. Zapinane jest na ukryty wewnątrz zatrzask. Początkowo miały być troczki do sznurowania, ale przy takiej grubości guziczek jest lepszy; poza tym etui powinno jednak dość ściśle otulać tak mały przedmiot. Na wierzchu niebieska nutka, w nawiązaniu do pewnego poznańskiego klubu jazzowego.

środa, 20 lipca 2011

Marmolada, czyli wiśnie uratowane

Sprawa połowicznie zawekowanych wiśni nie dawała mi spokoju, aż w końcu, po przewertowaniu rozlicznych przepisów na przetwory i poradzeniu się koleżanek, postanowiłam zrobić najprostszą marmoladę. Moje ugotowane już podczas nieudanego wekowania wiśnie wrzuciłam do blendera i razem z sokiem gotowałam z dodatkiem cukru - niewielkim, bo już wcześniej był dodany do owoców. Ogólne zalecane proporcje do tego typu przetworów to pół kilograma cukru na kilogram owoców.Marmolada wyszła dość słodka, ale mi to nie przeszkadza. Uznałam ją za gotową, gdy zmniejszyła swoją ilość o mniej więcej połowę (po niecałej godzinie gotowania i wyparowaniu płynów). Z czterech słoików wiśni otrzymałam półtora słoika masy. Przełożyłam do wyparzonych słoików (tym razem nowych), zakręciłam mocno i postawiłam na zakrętce. Pełnia smaku objawi się zimą - po to się w końcu robi przetwory. Ale myślę, że tym razem się udało, no i przy okazji sprawdziłam ten świetny patent na uratowanie owoców.

niedziela, 17 lipca 2011

Naleśniki z wiśniami

Zaczęło się od wielkiej ochoty na czekoladowe ciasto z wiśniami. Po drodze pojawiła się trzykilogramowa kobiałka owoców i chęć podejścia do tematu przetworów na zimę. Niestety przygoda ze słoikami skończyła się zaledwie jednym dobrze zamkniętym szkłem, tak więc najbliższe dni upłyną nam pod znakiem wiśni - w końcu nic nie może się zmarnować.
Najprostszym sposobem okazały się naleśniki z wiśniami i twarogiem.

Naleśniki z reguły robię "na czuja", tym razem wyszło mniej więcej tak:
(składniki na ok. 8 sztuk)
2 szklanki mąki
szklanka mleka
pół szklanki wody
4 łyżki oleju
2 jajka
cukier waniliowy
szczypta soli

nadzienie:

twaróg półtłusty 250 g
ok. 250 g wiśni bez pestek
cukier do smaku

Ciasto dobrze wymieszać przy pomocy miksera. Usmażyć cienkie naleśniki (na dobrej patelni nie wymagają tłuszczu). Wiśnie wymieszać z twarogiem (można dodać nieco mleka dla uzyskania odpowiedniej konsystencji) i cukrem, zawijać naleśniki z nadzieniem.

wtorek, 12 lipca 2011

Szerszeń nadleciał. Torba na zamówienie

Owadzia torba ukończona. Wyszedł szerszeń-mutant, groźny w swoim rozmiarze i bardzo dobrze, bo nowa właścicielka torby jest niewiastą dzielną i waleczną.
Haftowanie dziwnych, zwierzęcych wzorów podoba mi się coraz bardziej, w kolejce czeka kilka innych projektów.

czwartek, 7 lipca 2011

Bób z boczkiem i pietruszką

Ta prosta potrawa nie wymaga dużego wysiłku, choć trzeba do niej zużyć i garnek, i patelnię - a to już podnosi w moich oczach poziom skomplikowania. Choć bób jest dobry także z samym masłem i pietruszką (wersja dla jaroszy; jedna z nich zarzuciła mi zbytnią "mięsność" przepisów) podsmażony boczek jest świetnym dodatkiem.


0,5 kg bobu
200 g boczku (najlepiej w plasterkach)
czosnek
nać pietruszki

Bób ugotować z dodatkiem soli aż zmięknie (ok. 15 min.). Boczek pokroić na wąskie paski i podsmażyć, by wytopił się tłuszcz; dodać wyciśnięty czosnek według uznania. Wymieszać odsączony bób z boczkiem, doprawić solą lub pieprzem; podawać z pietruszką.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Naszyjnik z bawełnianej koszulki

Od roku stare, białe koszulki bez bocznych szwów czekały w szafie na wykorzystanie, podobnie jak opaski z kwiatkami, które okazały się jednak nie w moim stylu.

W końcu między jednym szyciem a drugim powstał z nich miękki naszyjniko-szalik, świetny na lato.

Nieźle prezentuje się z jasnymi, naturalnymi barwami i jest przyjemny dla skóry.

niedziela, 3 lipca 2011

Tarta z porzeczkami i owocem świdośliwy

Porzeczki w cieście to coś wspaniałego. Najbardziej lubię, jak dominują w nim czerwone, z niewielką ilością czarnych dla złamania smaku. Tym razem jednak w ramach eksperymentu w tarcie znalazły się owoce świdośliwy Lamarcka, którymi w tym roku pierwszy raz obsypał się nasz krzew. Okazuje się, że świetnie nadają się do wypieków; z początku kojarzyły mi się z czarnym bzem, jednak są zdecydowanie od niego smaczniejsze.


Przepis na kruchy spód (na formę średnicy 25 cm; moja ma 27 cm, więc do poniższych ilości dodałam jeszcze po odrobinie mąki i masła) wzięłam z książki "Encyklopedia wypieków i pieczenia" wydawnictwa Rea.

spód:

300 ml mąki pszennej
150 g masła
1 jajko

500 g porzeczek
(można dodać trochę innych owoców, czarnych porzeczek na przykład)

beza:

3 białka
cukier - dwa razy tyle, co białek
(ja miałam zamrożone w pojemniczku i odmierzałam nim też cukier, by objętościowo cukru było dwa razy tyle, co białek)

Posiekać masło z mąką, dodać jajko i szybko zagnieść ciasto (ja wrzuciłam wszystko do blendera, nie znoszę tego siekania), wstawić owinięte folią ciasto do lodówki na 30 min. Porzeczki umyć, oderwać ogonki. Świdośliwa wymaga tylko umycia.

Wyłożyć ciastem formę do tarty, łącznie z brzegami (można rozwałkować placek i przełożyć go do formy), nakłuć w wielu miejscach widelcem. Wstawić do nagrzanego piekarnika na 220 stopni, piec aż się lekko zrumieni (ok. 15 min.)

W kąpieli wodnej wymieszać białka z cukrem (mieszać cały czas, by się nie ścięły) do rozpuszczenia się cukru, po tym ubić białka na gęstą masę. Pokryć nią owoce. Wstawić do piekarnika i piec w temperaturze 100 stopni około godziny, aż beza wyschnie.
Dziękuję Marcie za konsultację :)

piątek, 1 lipca 2011

Addio fragole

Przedwczoraj zjedzono ostatnie truskawki z ogródka mojej mamy. W sklepach są jeszcze dostępne, ale już w powietrzu wisi widmo rozstania na długie miesiące. Te ostatnie jemy tak, jak jedliśmy je przez cały sezon - zmiksowane z lodami waniliowymi.
Potrzebne są tylko truskawki i lody, w proporcjach zależnych od tego, na co mamy ochotę - deser bardziej lodowy, czy bardziej truskawkowy. Nam najbardziej zasmakował taki zestaw (na dwie osoby):

1/3 l lodów waniliowych
1/5 kg truskawek

Wrzucić do blendera i miksować przez chwilę, aż rozpadną się truskawki. Dodać po kawałku truskawek, posypać wiórkami kokosowymi; zajadać łyżeczką lub pić przez grubą słomkę. Zachwyt kubków smakowych gwarantowany.