Jak dotąd dzięki wspaniałej aurze wyrosła mi tylko rzeżucha. Pan pogodynek z radiowej Trójki powiedział ostatnio: "żeby nie pogarszać sprawy, powiem tylko, że pogoda bez zmian". Krótko mówiąc, do powrotu zieleni w moim ogródku droga daleka. A że widoku zielonych listków za oknem brakuje mi okropnie, zrobiłam sobie własne. W dodatku z kwiatami.
Okazuje się, że robienie szydełkowych kwiatków nie jest takie trudne. Co prawda nadal nie rozumiem opisów z gazetek, a od girlandowego ideału, jaki mnie zainspirował (zrobionego zresztą na drutach), dzieli mnie przepaść (można zobaczyć go tu), to wynik i tak mnie zadowala. Wystarczy zamotać na szyi i już robi się dziarsko.
Widziałam na żywo, bardzo misternie udziergane :)
OdpowiedzUsuńByło trochę dłubania :)
OdpowiedzUsuńNie masz ochoty zrobić takiej broszki? ;D
OdpowiedzUsuńMożemy spróbować :)
OdpowiedzUsuńPozwalam pokazać motylka i te różne.
OdpowiedzUsuńPokażę, pokażę!
Usuń