Maj przyniósł kilka świąt, które wymagały złożenia życzeń i wręczenia prezentu. "Wymagały" to pewnie za duże słowo - prawda jest taka, że olbrzymią przyjemność sprawia mi wykonywanie prezentów własnoręcznie. Może nie wyrosłam z etapu robienia laurek dla mamy? Taka strategia wymaga wyczucia - w dobie sieciówek i rozlicznych must-havów nie każdy cieszy się z takiego upominku. Ale tym razem trafiłam. Tak przynajmniej twierdzą obdarowane.
Te rękodzieła zapoczątkowały istną twórczą lawinę. Ale wszystko w swoim czasie.
Ja kcem więcej!!! Jaskółkę ;D
OdpowiedzUsuń:) jaskółka już dojrzewa, niebawem się wykluje!
OdpowiedzUsuń