poniedziałek, 31 grudnia 2012

Cookie New Year!

Wszystkiego dobrze wypieczonego w nowym roku! Na Sylwestra jak znalazł maślane ciasteczka, których przepis publikowałam tu


Przy sprzyjających wiatrach w nadchodzącym roku pojawia się nowe tematy, a tymczasem poświąteczny bonus. Tak oto prezentowały się w akcji piernikowe bileciki:


czwartek, 20 grudnia 2012

Anioł biurowy

W tym roku u mnie zamiast świerka - cyprys, zamiast bombek - papierowe anioły. Zestaw jak znalazł do biura. Do zrobienia tych ozdób wystarczy kartka papieru do drukarki, odrobina kleju i spinacz do papieru. Przyda się też kawałek nitki. Tę w ostateczności można skądś wypruć. Na przykład z białej koszuli szefa ;)

Wśród aniołków zaplątał się diabełek, z rogami i ogonkiem. Takie niepozorne drzewko, a stało się areną odwiecznej walki dobra ze złem!
Aniołek  z bliska:


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Bilecik do schrupania

Ani się spostrzegłam, a mamy już grudzień. Działania przedświąteczne w toku. Podczas pieczenia pierniczków powstał pomysł na nowe ich zastosowanie - tym razem w roki bilecików przy prezentach. Ostatnio były wyszywane, to teraz może takie do schrupania? Wersja testowa została podarowana pewnej grudniowej jubilatce, która, jak donosi, odgryzła już sobie rękę.


Zabawa ludzik został wycięty nożem i miał jakieś 20 cm długości. Taki nie powinien zginąć pod choinką.
Wykorzystałam przepis na pierniczki Kuronia z bloga Dwóch Chochelek. Prosty, szybki, smaczny - zdecydowanie do polecenia.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Listek

Na drzewach zieleń pojawia się jak na razie bardzo nieśmiało. Co innego w domu na stole.


Ponieważ dla mnie to jednak wciąż za mało, za mało. Zrobiłam więc sobie listek z filcu. Podoba mi się to jak się odcina od granatu prostej marynarki.

niedziela, 4 marca 2012

Pierwsze podejście do wrabiania kolorów

Jeszcze nigdy nie zrobiłam sweterka z wrabianymi wzorami. Zostały mi resztki, a że paski jakoś mi się nie widziały, nadszedł moment tej próby. Żeby nie było zbyt boleśnie postawiłam na geometryczne wzory i asymetryczne rękawy. I to był świetny wybór - choć bałam się efektu średniowiecznego pazia, ostateczny efekt mnie zadowolił, w dodatku sweterek nieźle leży. Dziergałam na drutach numer 4, ściągacze zrobiłam na 3,5.

Z tyłu znajduje się czarny kwadrat, który lekko zachodzi na przód.

Trochę zainspirowała mnie Zdzicha, z tą tuniką.

wtorek, 14 lutego 2012

Dogrzewanie część II, czyli getry

Ręce już ogrzane, czas na kończyny dolne, najlepiej grubą włóczką i z warkoczowym wzorem. Przydadzą się później do rurek albo do kapci, gdy grzejemy się w domu.



Zimą moje druty nie maja chwili spokoju. Dużo się na nich dzieje. Tu mała zapowiedź:

czwartek, 9 lutego 2012

Dogrzewanie część I, czyli rękawki

Usłyszałam niedawno, że prezentowane na blogu sweterki mają za krótkie rękawy. Ja się nie zgodzę - i tak wyciągną się w trakcie noszenia, a swetry w stylu oversize jakoś mnie nie kręcą. Na ogrzanie nadgarstków mam natomiast prosty sposób, który sprawdza się również przy rękawach 3/4 - dzianinowe rękawki. Idealne na ostatnie mrozy.


Te wydziergałam już jakiś czas temu i nie mogę sobie przypomnieć, jak udało mi się zrobić takie zdjęcie. Jeden rękawek ma wzór z warkoczy. Słoń nie ucierpiał.

sobota, 28 stycznia 2012

Bolerko i historia zaginionych drutów

Machnęłam sobie bolerko, żeby mieć co zarzucić w chłodzie na sukienkę czy bluzeczkę, bez konieczności zakładania od razu dużego kardiganu. Co prawda niedługo potem temperatura za oknem spadła tak nisko, że takie lekkie wdzianko należałoby raczej schować do szafy, ale i tak się w końcu przyda.

Dziergałam na drutach nr 3,5 na okrągło, z resztek akrylu - w ostrym świetle widać różnicę w odcieniach.


Z pojawieniem się zamówionych w E-dziewiarce drutów wiąże się mrożąca krew w żyłach historia zaginionej przesyłki, w której to pisząca te słowa zrobiła awanturę na poczcie i zaangażowała w poszukiwania przemiłą panią ze sklepu internetowego, by w końcu odkryć kopertę czekającą od kilku dni w stosie korespondencji u sąsiada.

niedziela, 22 stycznia 2012

Świąteczna tarta z bakaliami Dwóch Chochelek

Przed świętami Bożego Narodzenia wzięłam udział w rozdawajce na przemiłym blogu "Dwie Chochelki". Warunkiem udziału było zaproponowanie, jaki przepis świąteczny jeszcze powinien się tam zjawić. Choć w losowaniu szczęście mi nie dopisało, na blogu pojawił się przepis z mojej propozycji - miało być coś chrupiącego, z bakaliami i sporą ilością orzechów. Bardzo to miłe, taki taki przepis na życzenie! Tu można go przeczytać - klik!
Realizację opóźniły problemy aprowizacyjne - w momencie, gdy odkryłam rewelacyjne ciasto daktylowe, daktyle postanowiły wyparować z okolicznych sklepów. Ot, ironia losu. Ale nagle znów są i oto tarta w moim wydaniu.

Zamiast gwiazdeczek z ciasta u mnie jest słoneczko z migdałów. Tarta jest naprawdę wspaniała, pełna rozmaitych smakowitości i na pewno będę do niej wracać, a Ance bardzo dziękuję :)

środa, 18 stycznia 2012

Sieć na ryby

Swego czasu bardzo spodobała mi się ta surowa kolekcja z posta u Suzie Bubble. Gdy po świętach przywiozłam z rodzinnego domu wygrzebane na strychu włóczki różnego pochodzenia, ta kremowa przędza od razu znalazła zastosowanie.


Moja wersja jest znacznie grzeczniejsza, ale mi podoba się jej surowa faktura, luźna, trochę nieregularna.


Wracając jeszcze do dzianinowej ekstrawagancji oto moje ostatnie odkrycie: klik Nie mogę się napatrzeć.

sobota, 14 stycznia 2012

Poduszka z tukanem

Sowa i papuga zyskały braciszka i na mojej kanapie wysiaduje już niezłe ptasie stadko. Trójka to ładna cyfra, zwłaszcza w odpowiednim zestawieniu kolorystycznym.


Poszewka z tukanem szyta jest na zakładkę, tył ma czarny. Ta jest nieco mniejsza, bo też taka była poduszka, którą kupiłam za grosze w ciucholandzie, specjalnie w tym celu. Jak się okazało, ta poduszka jest najlepsza do tych celów, sztywna, porządnie wypchana. Bardzo mnie cieszy to ptasie towarzystwo.

środa, 4 stycznia 2012

Zielona tunika na drutach

Z tego puchatego, zgniłozielonego akrylu mam już dwa sweterki. Jest miły w robocie i dzięki temu, że jest włochaty, dobrze nadaje się również na druty nr 5, które ostatnio polubiłam.



Na święta zrobiłam sobie z niego (w tydzień! to mój rekord) trzeci sweterek - tunikę, dopasowaną w talii, ze sporym dekoltem. Jest robiona na okrągło i bez szwów - ta metoda podoba mi się coraz bardziej. Nie za bardzo podoba mi się natomiast to, jak zdjęcia poszerzają modela...


Do kompletu broszka z szydełkowych kwiatków i naszyjnik.

niedziela, 1 stycznia 2012

Noworoczne ciasto daktylowe

Na wczorajszego sylwestra chciałam upiec coś wyjątkowego, ale koniecznie tylko z tych składników, które miałam w domu. Od dawna chodziło za mną coś z daktylami, padło więc na przepis wygrzebany w archiwum gazetowego forum, podany przez Poughkeepsie. Polecam każdemu. Ciasto jest proste, pyszne, idealne na jakiekolwiek świętowanie.


Potrzebujemy:

200 g posiekanych daktyli (ja miałam kandyzowane, stąd wersja ze zmniejszoną ilością cukru)
1 łyżeczka sody
125 g miękkiego masła
150 g brązowego cukru (można dać mniej)
1 jajko
1 łyżeczkę aromatu waniliowego (z braku tegoż dałam trochę cukru waniliowego)
2 jabłka utarte na tarce
185 g mąki pszennej
1 łyżeczkę proszku do pieczenia

na kokosową skorupkę:

75 g masła
75 g brązowego cukru
80 ml mleka
60 g wiórków kokosowych

Daktyle zagotować 250 ml wody, zdjąć z ognia, dodać sodę i odstawić, aby wystygły.
Masło utrzeć z cukrem mikserem na gładką masę, dodać aromat, jajko i mieszać jeszcze trochę. Dołożyć masę z rozgotowanych daktyli. Wsypać mąkę, proszek i jabłka, wymieszać dokładnie, przełożyć do tortownicy (ja piekłam w tej o średnicy 20 cm). Piec w 180 stopniach przez ok. 40 min.
W międzyczasie należy przygotować kokosową skorupkę - zagotować wszystkie składniki, mieszając dokładnie.
Gdy ciasto się upiecze (wychodzi dość mokre, zatem nie pieczemy "do suchego patyczka"; jak ja wyjęłam je z piekarnika, wciąż lekko falowało), należy posmarować je kokosową masa i wstawić na kolejne 20 minut, tak, aby zbrązowiało.
Studzić w formie.