piątek, 19 lipca 2013

Bób w roli głównej

Bób stał się jednym z moich ulubionych sezonowych warzyw. Absolutnym hitem jest dla mnie wciąż bób po katalońsku, który tym razem zrobiliśmy w wersji łagodnej, bez boczku, z mniejszą ilością czosnku, duszony w wielkim rondlu. Wspaniała potrawa z aromatycznym sosem.


Dodatkowo wylądowały w nim pierwsze w tym roku grzyby. Nie chwaląc się tego większego wypatrzyłam ja.


Bób duszony w pomidorach okazał się równie pyszny, a co równie ważne - także prosty w wykonaniu. Wystarczyło trochę kiełbasy podsmażonej z czosnkiem, by po wrzuceniu do niej bobu i zalaniu pomidorami powstał wspaniały sos, idealnie wsiąkający w świeże, pszenne pieczywo. Z przypraw zaledwie sól i odrobina pieprzu i ostrej papryki.


sobota, 13 lipca 2013

Świdośliwa

Świdośliwa w naszym ogrodzie dojrzała do zbiorów. Pożerana jest na mnóstwo sposobów: z truskawkami do płatków...


          z arbuzem, truskawkami, morelą i brzoskwinią w owocowej sałatce....


                       .... i jako jedna z naleśnikowych opcji.


Fantastyczny owoc. Nie za słodki, nie za cierpki. Rośnie nam już drugi krzew, więc z roku na rok zbiory będą większe. I bardzo dobrze.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Karmel, kawa, wanilia

Z resztek bawełny w połączeniu z merceryzowaną bawełną ze starych zapasów zrobiłam sobie lekki sweterek z krótkim rękawkiem. 




W upały trochę za gruby, myślę że znajdzie zastosowanie w chłodniejsze dni. Szczególnie zadowolona jestem z rękawków i tego, jak układa się góra.  Nieco poszerza, ale i tak prezentuje się całkiem nieźle. Efekt trochę jak u pięknej Joan z serialu "Mad men"...


Podoba mi się dzierganie z bawełny, mam w robocie jeszcze jeden sweterek i myślę nad kolejnymi projektami. Druty 3,5 trochę mnie męczą co prawda, ale to chyba optymalna grubość na takie wyroby.

czwartek, 4 lipca 2013

Kremowy bawełniany

Ten sweterek zaczęłam rok temu i tak przeleżał w postaci jakiś dwudziestu rzędów aż wreszcie doczekał się zasłużonej kontynuacji. Zrobiłam go z bawełny bliżej nieznanego pochodzenia, na pewno polskiej; miała jeszcze kartkę z fioletową pieczątką. Też musiała swoje odczekać w worach na strychu. 


Zrobiony jest podwójną nitką na drutach 3,5, na okrągło, od dołu. Bawełna nosiła oznaki długiego zalegania, ale po wypraniu jest milutko miękka i bluzka świetnie się układa. To drugie to też zaleta dziergania bez zszywania.


wtorek, 2 lipca 2013

Podpiwek domowej roboty

Kolejna dłuższa przerwa - pojawienie się nowego członka rodziny nieco zmienia pojmowanie czasu, z którym dzieją się dziwne rzeczy. Przede wszystkim jest go za mało. Jednak czas się ogarnąć i zająć również przyjemnościami, a do nich bez wątpienia należy picie domowego podpiwku w upalny dzień. 


Podpiwek przygotował szanowny małżonek, zgodnie z zapamiętanymi  z dzieciństwa rytuałem - i przepisem na opakowaniu. Podpiwek kujawski został wyszukany na allegro, w sklepach w mojej okolicy był nie do dostania. Podobnie trudno jest dostać podpiwek w butelkach, bywa w sklepach monopolowych, ale zdecydowanie za rzadko ;) Opakowanie ponoć takie same jak jakieś dwadzieścia lat temu.



Przepis jest naprawdę prosty, trzeba tylko mieć duży garnek i zachomikowane butelki. My zbieraliśmy litrowe po sokach z Lidla. Można też robić go na raty ale trudno jest dzielić te przepisowe 5 gram drożdży na coraz mniejsze kawałki. Nasz był robiony w dwóch turach w garnku na 5 litrów.

Napój ma lekko drożdżowy posmak i jest lekko gazowany. Odradzam wstrząsanie butelką przed otwarciem. Wiem co mówię.

środa, 10 kwietnia 2013

A może bento?

Bardzo podoba mi się idea bento oraz fakt, że istnieją również polskie blogi poświęcone tej tematyce - np tu czy tu. Takie pudełko pełne rozmaitości to świetna alternatywa dla kanapek, przy okazji dająca możliwość dobrej zabawy - oczywiście jeżeli kogoś bawi wycinanie kwiatków z marchewki czy lepienie zajączków z ryżu. Ale trudno się nie uśmiechnąć na widok niektórych pomysłów czy choćby na widok zawartości własnego pudełka, przyniesionego do szkoły czy pracy.
Ja próbuję dopiero drugi raz i daleka jestem (na razie, hehe) od kupowania specjalnych foremek do wycinania serduszek, kwiatków czy zwierzątek, nie mam plastikowych wykałaczek ze zwierzaczkiem na końcu ani silikonowych pojemniczków czy przegródek a lunch na wynos, pozbawiony wodorostów i ciasteczek w kształcie pandy wkładam do zwykłego pudełka do przechowywania żywności. W dodatku nie ja go zjadam ;) Tym razem w środku:


sałatka z kuskusa, pomidorków i oliwek z ajwarem i bazylią, do tego nieco ogórka, odrobina sałaty, kwiatek z rzodkiewki i inny z marchewki i szczypiorku oraz koreczkowe przegryzki z żółtego sera, dobrej kiełbasy i oliwek. Kolorowo i chrupiąco!

piątek, 5 kwietnia 2013

Na ratunek zieleni

Jak dotąd dzięki wspaniałej aurze wyrosła mi tylko rzeżucha. Pan pogodynek z radiowej Trójki powiedział ostatnio: "żeby nie pogarszać sprawy, powiem tylko, że pogoda bez zmian". Krótko mówiąc, do powrotu zieleni  w moim ogródku droga daleka. A że widoku zielonych listków za oknem brakuje mi okropnie, zrobiłam sobie własne. W dodatku z kwiatami. 


Okazuje się, że robienie szydełkowych kwiatków nie jest takie trudne. Co prawda nadal nie rozumiem opisów z gazetek, a od girlandowego ideału, jaki mnie zainspirował (zrobionego zresztą na drutach), dzieli mnie przepaść (można zobaczyć go tu), to wynik i tak mnie zadowala. Wystarczy zamotać na szyi i już robi się dziarsko.


środa, 30 stycznia 2013

Szydełkowa narzutka

W tym roku postanowiłam chwycić za szydełko. Okazją stał się zakup bujanego fotela z jasnym obiciem. Jako że oczyma wyobraźni ujrzałam już na nim plamy i przebarwienia, postanowiłam zrobić narzutkę na wymiar. Oczywiście z kwadratów. 


 Zrobiłam 70 kwadratów i wydawało mi się, że wystarczy - a gdzieżby!

  Pledzik miał być zaledwie przymiarką do większego projektu - kapy na łóżko. Teraz jednak mój zapał z lekka ostygł...

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Poduszek ciąg dalszy

Wciąż za mało mi było kolorowych poduszek na kanapie w salonie. Został mi ostatni w miarę duży kawałek tkaniny w pasującym kolorze (tonę w skrawkach!), brakowało tylko pomysłu na motyw. Ostatecznie stanęło na drzewie, takim, na którym moje ptasiory mogłyby czasem przysiąść. 


Szyłam ją pochłonięta lekturą fantastycznej biografii mojej ulubionej Tove Jansson i bardzo mnie korciło, żeby wyhaftować pod drzewkiem małego Muminka... W końcu jednak kazałam trollowi poczekać. Jeszcze będzie miał swoje 5 minut.