środa, 20 lipca 2011

Marmolada, czyli wiśnie uratowane

Sprawa połowicznie zawekowanych wiśni nie dawała mi spokoju, aż w końcu, po przewertowaniu rozlicznych przepisów na przetwory i poradzeniu się koleżanek, postanowiłam zrobić najprostszą marmoladę. Moje ugotowane już podczas nieudanego wekowania wiśnie wrzuciłam do blendera i razem z sokiem gotowałam z dodatkiem cukru - niewielkim, bo już wcześniej był dodany do owoców. Ogólne zalecane proporcje do tego typu przetworów to pół kilograma cukru na kilogram owoców.Marmolada wyszła dość słodka, ale mi to nie przeszkadza. Uznałam ją za gotową, gdy zmniejszyła swoją ilość o mniej więcej połowę (po niecałej godzinie gotowania i wyparowaniu płynów). Z czterech słoików wiśni otrzymałam półtora słoika masy. Przełożyłam do wyparzonych słoików (tym razem nowych), zakręciłam mocno i postawiłam na zakrętce. Pełnia smaku objawi się zimą - po to się w końcu robi przetwory. Ale myślę, że tym razem się udało, no i przy okazji sprawdziłam ten świetny patent na uratowanie owoców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz komentarz :)
Jeżeli nie masz konta na blogspot.com, wybierz "komentarz jako: Anonimowy".
Pamiętaj jednak jakoś się podpisać!